Natura u Leona Wyczółkowskiego
Człowiek jest częścią szeroko pojętego świata przyrody. Otaczający go krajobraz to nie tylko środowisko, w którym żyje, ale także źródło motywów twórczych. Pejzaż od wieków jest jednym z istotniejszych elementów takich gatunków sztuki, jak: malarstwo, rysunek i grafika. W poszczególnych epokach różnie go ujmowano. Były to przedstawienia o charakterze iluzjonistycznym, idealistycznym, romantycznym, symbolicznym czy realistycznym. Wykonywano konwencjonalne panoramy, weduty, nastrojowe mariny czy nostalgiczne plenery górskie z ruinami zamków, widoki z zakolami rzek i brzegami sadzawek, wiejskie motywy z pastoralnym sztafażem. Przełomowym momentem dla tego gatunku stało się zerwanie z malarstwem atelierowym i wyjście w plener, które na wielką skalę zapoczątkowali artyści określani mianem impresjonistów. Zmiany te miały szeroki wpływ na dalsze kształtowanie się krajobrazowych przedstawień. Widoczne jest to zwłaszcza u twórców, którzy swe artystyczne kariery kształtowali na przełomie XIX i XX wieku.
Do takich osób należał niewątpliwie Leon Wyczółkowski (1852–1936) – malarz, grafik, rysownik (doskonały pastelista), próbujący swoich sił także w rzeźbie. Uczeń Gersona, Matejki i profesorów monachijskiej akademii. Pedagog i rektor krakowskiej ASP. Autor wspaniałych portretów, motywów historycznych, scen rodzajowych, przedstawiających prosty lud, a przede wszystkim twórca niezwykłych pejzaży. Jego wrażliwość na otaczającą przyrodę wywieść należy już z lat dzieciństwa spędzonych na Podlasiu, podlubelskich wędrówek i spacerów wzdłuż brzegów rzeki Wieprz. Niemały wpływ miały także kolejne miejsca plenerowe. Ważne były podróże na południe Europy, jednak najistotniejszym był okres pobytu na terenach dzisiejszej Ukrainy, gdzie artysta mieszkał w latach 80. i 90. XIX stulecia. Z czasem odkrył magię Tatr i piękno nadbałtyckich plaż, które ukazywał nie tylko w dziełach malarskich, ale z równą, o ile nie większa jeszcze, wirtuozerią w grafice. Gatunku, którego stał się prawdziwym mistrzem czy wręcz prekursorem, w jego nowej, autonomicznej artystycznie formie.
W ramach naszego cyklu wystawienniczego Złap kontakt ze sztuką. Wypatrzone w magazynie prezentujemy dwie graficzne impresje z motywem sosen. Wykonane zostały w technice litografii i suchej igły w pierwszej dekadzie XX wieku. Przedstawienia te są zapisem wrażeń artysty z pobytu w Połądze – nadbałtyckim kurorcie Tyszkiewiczów, znajdującym się obecnie na terenie Litwy. To tam w 1908 roku wykonał on serię obrazów i szkiców, w wrażeniowy sposób dokumentujących to popularne wśród Polaków uzdrowisko. Eksponowane prace należą do ulubionych motywów autora – swoistych portretów, samotnego drzewa lub ich niewielkiej grupy. Na litograficznej kompozycji sosny są bardziej barokowe, dynamiczne, poruszone powiewem wiatru, uchwycone zdecydowaną zamaszystą kreską, jakby rysowane węglem. Druga praca ma w sobie coś z tradycji japońskich drzeworytów, choć sama wykonana jest w monochromatycznej odbitce z płyty metalowej. Drzewa są bardziej smukłe, charakteryzuje je delikatna secesyjna linia i niezwykle subtelne zagęszczenie niektórych partii (poszczególne konary) zrównoważone większymi odstępami pomiędzy pniami. W obu grafikach czuć ruch powietrza. Widz odnosi niepohamowane wrażenie zapachu morskiej bryzy.
Oprac. K. Kawczak