Muzeum Historyczne w Bielsku-Białej

Jednostka kultury Samorządu Województwa Śląskiego

Kolory pór roku w malarstwie Jana Wałacha

Grafika nagłówkowa

KOLORY PÓR ROKU W MALARSTWIE
JANA WAŁACHA
 

Jan Wałach to jeden z dwunastu członków bielskiego Związku Polskich Artystów Plastyków, których rok urodzenia osadzony jest jeszcze mocno w XIX stuleciu. Przyszedł na świat 8 sierpnia 1884 roku, a dożywszy sędziwych lat opuścił swoją ukochaną beskidzką ziemię 30 czerwca 1979. W Związku był od 1949 roku (a więc niemal od początku), biorąc czynny udział w wystawach. Ekspozycjami czczono jego kolejne jubileusze, a kilka takich prezentacji zorganizowała także nasza placówka – dzisiejsze Muzeum Historyczne w Bielsku-Białej (kiedyś noszące miano Muzeum Państwowego, a później Okręgowego). Był szanowany i lubiany, młodsi koledzy chętnie odwiedzali go w jego pracowni w rodzinnej Istebnej. Śmiało można powiedzieć, że był prawdziwym nestorem beskidzkich twórców i jednym z najdłużej żyjących aktywnych plastyków regionu. Z tego tuzina tylko jeden z jego zawodowych kolegów – Jerzy Brandhuber (1897–1981) – zmarł po nim, a i tak był młodszy o kilkanaście lat.

Na polanie przed własnym domem Jana Wałacha stoi artysta w otoczeniu kolegów ze Związku Polskich Artystów Plastyków w Bielsku-Białej

W powszechnej świadomości Jan Wałach to grafik, piewca Beskidów, kronikarz codziennego i odświętnego życia tutejszych górali. Taki obraz artysty utrwalił się w dużej mierze za sprawą drzeworytów, z których jest szeroko znany. Przyczynił się do tego także Jerzy Warchałowski, organizując mu w Warszawie wystawę i publikując w 1935 roku książkę Jan Wałach z Istebnej na Śląsku Cieszyńskim. Warchałowski posiadał dom w Wiśle, był  miłośnikiem kultury ludowej, członkiem Towarzystwa Polska Sztuka Stosowana oraz opiekunem i protektorem Wałacha już od samych początków jego kształcenia w 1901 roku. Wtedy istebnianin podjął naukę w c.k. Szkole Zawodowej Przemysłu Drzewnego w Zakopanem, a potem kontynuował ją w ASP w Krakowie i podczas dwuletniego wyjazdu stypendialnego do Paryża. Ani profesor naszego bohatera (czyli Józef Mehoffer), ani jego promotor nie byli zachwyceni powrotem młodego artysty w rodzinne strony, który nastąpił już w roku 1911. Martwili się jego odizolowaniem od świata i ważnych ośrodków kultury, bali się również o dalszy rozwój i o możliwość zmarnowania talentu. Wiedzieli, co prawda, że w zaciszu swojej pracowni, w otoczeniu najbliższych, nadal tworzy – zajmuje się rzeźbą, grafiką i malarstwem (także monumentalnym). W latach 1929–1930, wspólnie ze swoim szwagrem Ludwikiem Konarzewskim seniorem (1885–1954) – również powojennym członkiem bielskiego ZPAP – wykonał polichromię do kościoła w Istebnej.

1. Plener w Istebnej, w głębi las i łąka, na pierwszym planie Jan Wałach siedzi na małym drewnianym krzesełku z kasetą farb na kolanach i maluje obraz. 2. Plener w Istebnej, ogród Jana Wałacha, pod drzewami owocowymi stoi parasol przeciwsłoneczny, pod którym siedzi artysta i maluje.

Istotnie – sztuka Jana Wałacha nie szła z duchem czasów, nie nabrała cech awangardowych (jak w przypadku Stryjeńskiej czy Szukalskiego). Jego „ludowość” nie miała cech eksperymentu, twórczego przetworzenia w duchu ekspresjonizmu. Artysta wierny był tradycji i realizmowi. Wykonał wiele obiektów ilustrujących codzienną ciężką pracę na roli i w zagrodzie. Nie brak także w jego twórczości kompozycji przedstawiających chwile wytchnienia i momenty odświętne (np. zabawy i wesela). W drzeworytach i obrazach utrwalił mnóstwo postaci ze swego otoczenia, w tym osoby najbliższe – dzieci, żonę, rodziców, krewnych. Licznie są reprezentowane wizerunki świętych, Matki Boskiej, Chrystusa, a także osób pogrążonych w modlitwie i budynki drewnianych wiejskich kościółków.

W zbiorach bielskiego Muzeum posiadamy ponad 150 jego drzeworytów (kilka z nich prezentujemy na stałej ekspozycji w Domu Tkacza) i dwanaście obrazów. To w większości niewielkie oleje malowane na tekturowym podłożu, przedstawiające beskidzki pejzaż, tylko jedna praca (portret siostry) wykonana została na płótnie. Twórczość malarska Jana Wałacha jest mniej znana, jednak to właśnie trzy obrazy reprezentują artystę na stałej ekspozycji – Galerii Malarstwa Europejskiego i Polskiego XIX i XX wieku w głównej siedzibie Muzeum – Zamku Książąt Sułkowskich.

Pejzaż zimowy; jasna kolorystyka, przymglone tło, na środku wysoki drewniany krzyż nakryty wygiętym po łuku daszkiem, z przodu leżą długie pnie ściętych drzew przysypane śniegiem.  Drugi opbraz - Rozległy górski pejzaż zimowy w tonacji bieli i błękitu, dzień pogodny, na pierwszym planie zaśnieżona polana z samotnym świerkiem przysypanym mokrym śniegiem

Pejzaż górski, na pierwszym planie polana na opadającym łagodnie zboczu, w głębi kulisowo ujęte kolejne wzniesienia, na niebie intensywne oranżowoczerwone obłoki

Są to kompozycje w formacie zbliżonym do kwadratu o rozmiarach między 20 a 29 cm. Dwa są zimowymi widokami konkretnych miejsc i mogły powstać nawet w jednym sezonie zimowym (są sygnowane i opisane). Krzyż na Andziołówce datowany jest na rok 1912, przedstawia najbliższą okolicę domu i pracowni malarza w zimowej scenerii. Obraz jest jasny, kadr uchwycony w pogodny dzień, choć dalszy plan niknie w białej zawiesinie. Oś kompozycji stanowi wysoki drewniany krzyż nakryty wygiętym po łuku daszkiem i otoczony niskim płotkiem. Na pierwszym planie leżą przysypane śniegiem długie, ścięte pnie. We mgle rozpływają się pojedyncze drzewa, a przy prawej krawędzi zawisła świerkowa gałąź. Drugi z obrazków to widok z Kubalonki na Czantorię. Ten kadr powstał w pogodny dzień, gdy przejrzystość powietrza pozwoliła uchwycić kolejne zbocza aż po okazały masyw, ponad którym rozciąga się niebo poprzecinane pasmami jasnych chmur. Pierwszy plan stanowi rozległa przysypana białym puchem polana, nad którą góruje wysoki świerk pokryty czapą ciężkiego śniegu. Umieszczony jest trochę z boku, zaburzając nieco niemal symetryczną harmonię pejzażu. Patrząc na obie te prace, widz ma wrażenie, że Wałach musiał znać zarówno drzeworyty japońskie, jak i malarskie zimy profesora Fałata (w czasach krakowskich studiów istebnianina Julian pełnił funkcję rektora Akademii). Także promowane już w tym czasie doświadczenia impresjonistów i postimpresjonistów nie były mu obce, poznał je zapewne podczas swych francuskich wojaży. Widać to także w innych jego kompozycjach, cechujących się wrażeniowością i chwytaniem pejzażu pędzlem niczym migawką aparatu fotograficznego. Malowane są szkicowo, szybko, dynamicznymi pociągnięciami pędzla, partie gładko kładzionej farby sąsiadują z grubymi maźnięciami, jakby położonymi prosto z tubki. Tak jest również w przypadku trzeciego z eksponowanych na stałej wystawie obrazów. W 1920 roku powstał Zachód słońca w Beskidach. Znów na pierwszym planie ukazana została szeroka polana, lekko opadająca w prawą stronę, zamknięta w głębi ścianą ciemnego lasu. W oddali niebiesko-szare łagodne zbocza, a nad nimi niesamowite niebo o silnie kontrastowej czerwono-oranżowej kolorystyce z akcentami niebieskawych chmur.

Słoneczny pejzaż, na pierwszym planie meandrująca rzeka i piaszczysty brzeg, w głębi drzewa o intensywnie zielonej barwie, a w oddali ściana ciemnozielonego lasu. Drugi obraz -  Pejzaż o silnie wertykalnej kompozycji, na pierwszym planie stoi wysoka kopka siana, w głębi pole, a za nim las z wysokimi świerkami, na brzegu lasu dwie kobiety

Jan Wałach dokumentował swoje beskidzkie sąsiedztwo o różnych porach roku, zawsze trafnie oddając klimat miejsca, barwę światła, a nawet temperaturę powietrza. W pejzażu z rzeką (zapewne pobliska Olza) widoczna jest rozległa wypłaszczona dolina z połyskliwą strugą wody, meandrującą po podłożu. Na tle ciemnozielonej ściany świerkowego lasu, soczystą zielenią o zróżnicowanych odcieniach barwnych zaznaczone są korony drzew i krzewów liściastych. Promienie wiosennego słońca ciepłym blaskiem rozświetlają młodą trawę, migocą na listowiu i kładą na ziemi zróżnicowane cienie. Jasny błękit nieba poprzecinany jest białoróżowymi obłokami, powtarzającymi w nieco jaśniejszej tonacji różowofioletowy zafarb piaszczystego brzegu rzeki. W tonacji soczystej zieleni, rozświetlonej późnowiosennym słońcem, utrzymany jest również Pejzaż leśny z brogiem siana. To wertykalna kompozycja, w której na pierwszym planie, nieco z lewej strony, umieszczona została kopka suchej trawy – niemal czuć jej charakterystyczny zapach. W głębi, na polu pod lasem, dwie kobiety coś zbierają lub pielą. Za nimi ściana drzew, ponad którą rozciąga się błękit nieba ozdobiony delikatnymi obłokami.

Pejzaż letni, na pierwszym planie fragment drewnianego płotu w formie poziomych żerdzi, za nim rozległe pole z ustawionymi w kopki snopkami zboża, linia horyzontu niska, niebo pogodne z jasnymi obłokami. Drugi obraz - Pejzaż letni, na pierwszym planie niewielkie wzniesienie z łąką o rudej trawie, za nim dach domu, w oddali łagodne wzniesienia, pola poprzecinane dróżkami i grupa domów, niebo pogodne, z fioletoworóżowymi obłokami

Pełnia lata została świetnie uchwycona w pejzażu ilustrującym porę żniw. To pozioma kompozycja o stosunkowo niskiej linii horyzontu wyznaczonej zboczem łagodnie opadającym w prawo. Na polu ustawiony jest rząd snopków zboża, tworzących diagonalę. Górną część obrazu stanowi niebo ze skłębionymi, dynamicznymi, biało-różowymi chmurami. Całość jest niezwykle impresyjna, malowana drobnymi pociągnięciami pędzla (szczególnie w partii pola ze zbożem), a kolorystyka jasna, przesycona mocnym słonecznym blaskiem. Na pierwszym planie, tuż nad dolną krawędzią obrazu, fragment charakterystycznego dla góralskich zagród drewnianego ogrodzenia – pionowe słupki połączone poziomymi żerdziami. Ten element często pojawia się na kompozycjach Wałacha (także tych graficznych).

Klimat dojrzałego lata emanuje również z pracy Po zachodzie, datowanej precyzyjnie na 6 sierpnia 1921 roku. Na pierwszym planie rude trawy, rosnące na niewielkim wypiętrzeniu, zza którego widać dach osadzonej niżej chaty. W głębi dolina i przeciwległe stoki usiane szachownicą pól zbóż mieniących się złotougrową barwą, między nimi wstęgi fioletoworóżowych ścieżek. Kilka z nich prowadzi do zwartej zabudowy drewnianych domów widocznej w centrum kompozycji. Niemal połowę płaszczyzny obrazu zajmuje niebo – nad horyzontem jaśniejsze, a górą przesłonięte rozerwanymi obłokami, odbijającymi ostatnie promienie słońca.

Górski jesienny pejzaż, na pierwszym planie dwie kobiety kopiące ziemniaki, z lewej drzewo o rudo-czerwonych liściach, z prawej ciemnozielony świerk, w oddali domy, a na horyzoncie zarys fioletowych szczytów górskich. Drugi obraz - Jesienny pejzaż górski, na tle ugrowobrązowych pół i łąk samotny dom o ciemnym, dwuspadowym dachu z czerwonym kominem, niebo pokryte białymi obłokami z delikatnymi żółtymi blikami

Dwie inne prace kierują nas w stronę jesieni. Na większej widzimy scenę kopania ziemniaków. Uchwycony został piękny słoneczny dzień, pola mają delikatnie różowy odcień, trawy nieco pożółkły, a liściaste drzewa przybrały rudo-czerwone barwy. Dwie, pochylone do przodu, kobiety motykami wykopują kartofle. Tuż obok stoją wiklinowe kosze, a w prowizorycznej kołysce śpi dziecko. W głębi widać drewniane chaty, a w oddali fioletowe zbocza beskidzkich szczytów, nad którymi rozciąga się pogodne niebo. Silną przeciwwagą kolorystyczną jest ciemnozielona ściana świerkowego lasu widoczna z prawej strony. Na drugim obrazie artysta przedstawił samotną chatę z czerwonym kominem, umieszczoną na tle rozległej, górskiej polany. Trawa już mocno zaschnęła, przybierając ugrowy odcień z delikatnymi akcentami oliwkowej zieleni. Miejscami zaznaczone są brązowe badyle większych roślin. W oddali zarys innych domów i drzew, a u góry obrazu jasne, ale lekko zachmurzone niebo.

Jesienny pejzaż górski o wertykalnej kompozycji, na pierwszym planie łąka z leżącą krową, głębiej dom i budynki gospodarcze, w dolinie płynie rzeka, w oddali rudougrowobrązowe zbocza wysokiej góry, linia horyzontu wysoka, bardzo wąski pas jasnego nieba. Drugi obraz - Pejzaż górski o wertykalnej kompozycji, bardzo szkicowy, na pierwszym planie ciemny drewniany szałas, w głębi niebieska wstęga rzeki, w oddali trójkątny szczyt góry, wysoki horyzont, wąski pas lekko zachmurzonego nieba

Także inny z beskidzkich pejzaży został uchwycony jesienną porą. Odbiega on zdecydowanie od poprzednich kompozycji, w których był wyraźny podział na partie nieba i ziemi. Tu wąski pionowy prostokąt podobrazia niemal w całości zapełniony jest spiętrzonymi wzniesieniami pokrytymi brązoworudougrowymi plamami pól i łąk, miejscami wzbogaconymi kępami drzew w tonie ciemnej, poszarzałej zieleni. Patrzymy na ten masyw z przeciwległego stoku. Na pierwszym planie mamy rozległą polanę z góralskim obejściem, a na pastwisku widać leżącą krowę. Niemal przez środek obrazu biegnie dolina, diagonalnie przecięta wstęgą rzeki. Podobnie skomponowany został inny szkic, przedstawiający drewniany szałas w górskiej dolinie. Ekspresyjnie malowane, mocną czernią i szarością, deski tej prowizorycznej budowli wpisują się w ciemny krajobraz – ciemnougrowe i brunatne pola, ciemnozielone drzewa i  takąż tonację umieszczonego w tle wzgórza. Tylko dolina przecięta jest jaśniejszą, szaroniebieską wstęgą rzeki. Niebo mocno ograniczone, pochmurne. Czy za kilka dni spadnie śnieg i wrócimy do słonecznych zimowych pejzaży z Kubalonki i Andziołówki?

We wnętrzu wiejskiej chaty stoi kobieta ubrana w tradycyjny strój górali śląskich – białą dużą chustę zawiązaną na piersi, długą spódnicę i wrzosowy fartuch, na nogach ma skórzane kierpce, głowa odkryta, z gładko zaczesanymi włosami

Tymczasem w skromnym wnętrzu góralskiej chaty stoi młoda kobieta, to siostra Jana Wałacha – Jadwiga, żona innego z tutejszych artystów Ludwika Konarzewskiego seniora. Brat ukazał ją w tradycyjnym regionalnym stroju – długa spódnica z wrzosową zapaską w drobne kwiaty, biała bluzka, obszerna biała chusta (tzw. obrus) związana na piersi, na stopach skórzane kierpce. Z jednej strony jest to przykład tego dokumentacyjnego charakteru jego twórczości, opiewającego rodzimy pejzaż, codzienne życie i miejscową kulturę. Z drugiej mamy tu do czynienia z czułym, osobistym portretem bliskiej osoby. Bo Jan Wałach był zakochany w swojej Istebnej i okolicy, i  w jej mieszkańcach, a poprzez sztukę, która była pasją jego życia wyrażał swoje emocje i miłość do tej ziemi, ludu i tradycji.
 

Kinga Kawczak
sierpień ’2024

Stopka strony

Muzeum Historyczne w Bielsku-Białej
adres ul. Wzgórze 16, 43-300 Bielsko-Biała
telefon sekretariat: 33 811 10 35
telefon kasa / ekspozycja: 33 817 13 61
e-mail sekretariat@muzeum.bielsko.pl
strona www www.muzeum.bielsko.pl
Sekretariat czynny: pn - cz 9:00 - 15:00, pt 9:00 - 14:00

Prawa autorskie. W braku odmiennego zastrzeżenia, prawa autorskie do treści niniejszej strony internetowej posiada Muzeum Historyczne w Bielsku Białej. Żadne materiały, poza materiałami określonymi jako materiały do pobrania, znajdujące się na niniejszej stronie internetowej nie mogą być reprodukowane lub przesyłane w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób bez pisemnego zezwolenia jej Właściciela. Treści w materiałach do pobrania nie mogą być w żaden sposób modyfikowane bez pisemnej zgody Właściciela tej strony internetowej.

RODO

Zastrzeżenia prawne. Właścicielem i operatorem niniejszej strony internetowej jest Muzeum Historyczne w Bielsku – Białej z siedziba przy ulicy Wzgórze 16, 43-300 Bielsko - Biała. Publikowane na stronie internetowej informacje i cenniki nie stanowią oferty handlowej w rozumieniu art. 66 Kodeksu Cywilnego. Muzeum Historyczne w Bielsku – Białej dokłada wszelkich należytych starań w celu zapewnienia rzetelności prezentowanych informacji. Istnieje jednak zawsze ryzyko pojawienia się pewnych nieścisłości.