Plastycy w „Czartaku”
Plastycy w Czartaku
spotkanie 3 KWIETNIA 2022
„Czartak” wypadł imponująco! – Piękne wydawnictwo i sute. – pisał Emil Zegadłowicz do Edwarda Kozikowskiego, relacjonując ogłoszenie drukiem kolejnego numeru „Zboru Poetów w Beskidzie”.
A było się czym chwalić, bowiem trzeci numer, liczący 218 stron – zawierający wiersze, utwory prozatorskie i recenzje, autorstwa wielu znakomitych pisarzy, poetów i krytyków – wzbogacony został o autolitografie i drzeworyty kilku wybitnych artystów plastyków. Byli wśród nich: Julian Fałat, osiadły w Beskidach nestor malarstwa pejzażowego oraz Wojciech Weiss, mieszkaniec Kalwarii i piewca jej barwnego krajobrazu. Przede wszystkim była to jednak grupa rówieśników – urodzonych pomiędzy 1884 a 1893 rokiem – wywodząca się z krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, pozostająca w towarzyskich relacjach z literatami, przede wszystkim z Emilem Zagadłowiczem. W trzecim numerze „Czartaka” swoje prace – obok już wymienionych – zaprezentowali: Zdzisław Gedliczka, Jan Hrynkowski, Felicjan Szczęsny Kowarski, Ludwik Misky, Jana Mroziński, Edward Porząkowski i Zbigniew Pronaszko. Tym samym spełniło się to, o czym od samego początku rozmawiali twórcy ugrupowania, czyli oparta na emocjonalnym stosunku do ziemi beskidzkiej bliska współpraca ideowa pomiędzy artystami operującymi słowami a tymi, których twórcze wypowiedzi ocenia się za pomocą wzroku.
Tadeusz Szantroch wspominał: Nadto pozyskaliśmy współpracę plastyków solidaryzujących się z naszym ruchem, dla których Beskid nie jest nazwą tylko, lecz ojczyzną i krynicą ich twórczości. (...) Cóż łączy ich z nami? Umiłowanie Beskidu dla piękna odkrytego w tej ziemi, której motywy na swój sposób odtwarzają. Przez nich i my widzimy niejedno, co oni dostrzec potrafili. Przygotowują i kształtują formę naszych wizji, a formy od treści nic odłączyć nie może. Przetośmy bracia.
Elementy łączenia tekstów literackich z pracami lub akcentami plastycznymi są obecne w wielu publikacjach, które ukazały się pod szyldem wydawnictwa Czartak w latach 1922–1928. Począwszy od bardzo graficznych w charakterze okładek, nagłówków, winiet, przerywników, logotypu, poprzez ekslibrisy, grafiki ilustrujące poszczególne utwory, wizerunki portretowe pisarzy i poetów, aż po zebrane w teki zespoły prac drzeworytniczych, linorytniczych i litograficznych. Wydawnictwa spod znaku Czartaka charakteryzowała wyrafinowana szata graficzna i awangardowa typografia połączona z ilustracjami, znakomicie komponująca słowo z obrazem. Zegadłowicz w liście do Szantrocha podkreślał: Im graficznie mocniejszy, tym pokupniejszy będzie tom. Należy w tym miejscu dodać, że Jan Tschichold, ojciec nowoczesnej typografii i teoretyk projektowania graficznego dopiero formułował jej zasady (Die Neue Typographie, Berlin 1928).
Czartak był jedną z nielicznych grup literackich, działających w latach 20. XX w., która nawiązała tak ścisłą współpracę z artystami plastykami. Wprawdzie z krakowską „Zwrotnicą” związany był Tymon Niesiołowski, a projekty graficzne wykonywał sam jej teoretyk Tadeusz Peiper, to jednak większość ówczesnych tytułów specjalizowała się albo w literaturze, albo w plastyce. Pewnego rodzaju wzorcem dla czartakowców były ostatnie numery czasopisma „Zdrój. Dwutygodnik poświęcony sztuce i kulturze umysłowej”, wydane w Poznaniu w 1922 r. Nie bez znaczenia były tu przyjacielskie kontakty Emila Zegadłowicza – współinicjatora gorzeńskiego ugrupowania – z Jerzym Hulewiczem, długoletnim kierownikiem „Zdroju”. Współpraca obu twórców zaowocowała już w pierwszym numerze „Czartaka”, do którego przedstawiciel poznańskiego ekspresjonizmu przygotował symboliczny linoryt z sylwetkami dwóch, dopełniających się gestem kobiet – plastyki i literatury. Hulewicz zaprojektował także kilka oszczędnych w formie okładek do tomików Zegadłowicza, publikowanych pod egidą Czartaka. Czasem artysta stosował tylko czystą formę plastyczną, jak w Kantyczce rosistej (1924), innym razem łączył ją z szablonowym liternictwem (Lampka oliwna, 1925) lub słowami ciętymi bezpośrednio w drzeworytnicznym podłożu (Zielone święta, 1923), zawsze starając się skorelować kompozycję plastyczną z utworem literackim. Podobny wyraz ma drzeworyt przedstawiający Chrystusa Frasobliwego w przechylonej przydrożnej kapliczce, opublikowany w drugim wydaniu Powsinogów beskidzkich (1925).
Pierwszą edycję Powsinogów beskidzkich, która ukazała się w lutym 1923 r. nakładem drukarni Franciszka Foltina w Wadowicach, zilustrował drzeworytami sam pisarz. Wyjątkowy jest czwarty nakład (1929), z drzeworytami barwnymi autorstwa Zbigniewa Pronaszki, malarza, rzeźbiarza, projektanta scenografii teatralnych, przyjaciela autora 10 ballad. Pronaszko przygotował całostronicowe kompozycje przedstawiające opisane przez poetę postacie podczas ich typowych czynności, w towarzystwie charakterystycznych dla ich zajęć rekwizytów. Każda ujęta jest w prosto wytyczoną ramę, a oszczędne formy podkreślone są wyraźnym konturem i wypełniającym je czystym kolorem. Podobny zespół środków formalnych zastosował Pronaszko również w ilustracjach do Siedmiu pieśni zgrzebnych o Janie Kasprowiczu E. Zegadłowicza (1927) oraz w szkicach sytuacji scenicznych do Fausta J.W. Goethego w przekładzie gorzeńskiego poety (1927). Drzeworytnicze ilustracje Pronaszki są eleganckie i z charakterem. Oparte na bogatym bagażu kulturowych i artystycznych przemyśleń grafika stają się równoległym zapisem treści literackich. Odwołując się do fantazji wzmacniają działanie tekstu i poszerzają możliwości jego interpretacji.
Edward Kozikowski wspominał: dość częstym gościem w Gorzeniu bywał Zbigniew Pronaszko (...). Był zaskakująco łatwy w pożyciu, prosty, przystępny, o nieprzeciętnej inteligencji i otwartej przy tym głowie, nie mówiąc o dużej miary talencie malarskim. Po kilku dniach obcowania z nim zawiązały się między nami stosunki przyjacielskie, które utrzymywały się przez wiele lat. Pronaszko malował (...) sporo, głównie portrety i pejzaże. Zbigniewa Pronaszkę można uznać za głównego portrecistę czartakowców. To spod jego ręki wyszły rysunkowe, nieco satyryczne wizerunki: Janiny Brzostowskiej, Zofii Kossak-Szczuckiej, Józefa Birkenmajera, Wiktora Hanysa, Edwarda Kozikowskiego, Tadeusza Szantrocha, Jana Wiktora i Emila Zegadłowicza, opublikowane w trzecim numerze „Czartaka”, podobnie jak kolorowa litografia z widokiem uliczki w Suchej Beskidzkiej.
Bliskie relacje, sięgające gimnazjalnej ławy, sąsiedztwo i współpraca na kilku artystycznych płaszczyznach łączyły Zegadłowicza z Ludwikiem Miskym, który często gościł w gorzeńskim dworze, a swoje listy do pisarza podpisywał: twój druh artystyczny. Misky sportretował poetkę Janinę Brzostowską i pisarza Jana Nepomucena Millera, przygotował autorskie ekslibrisy oraz dwubarwne drzeworytnicze frontopisy (Widma wskazówek: elegije, 1928). Projektował eleganckie okładki, oparte na własnej wyobraźni i empatii wobec autora utworów literackich, umiejętnie łącząc wyraz plastyczny z typografią. Nadał on formę graficzną takim tytułom Zegadłowicza, jak: Kolędziołki beskidzkie (1923), Przyjdź królestwo Twoje (1924), Gody pasterskie (1925) i Nawiedzeni: misterium balladowe (1925). Miski jest także autorem ilustracji do utworów beskidzkiego poety, m.in. stworzył serię drzeworytów do jednego z poematów, który Zegadłowicz zadedykował: Drogiemu przyjacielowi Ludwikowi Misky’emu w dwudziestolecie wiernej przyjaźni poemat o Jałowcarzu przypisuję E.Z.
Częstymi gośćmi Zegadłowiczowskiego majątku byli również dwaj Janowie Mroziński i Hrynkowski. Jan Mroziński pochodził z Wadowic, gdzie został odnotowany pod nazwiskiem Pukło. Był przede wszystkim malarzem, interesował go pejzaż, w tym architektoniczny. W ramach współpracy z Czartakiem przygotował litograficzny wizerunek dworku w Gorzeniu (1928). Opracował również okładki do Wielkiej nowiny i Ballady o Wowrze (1923) oraz drugiego wydania Powsinogów beskidzkich (1925) Zegadłowicza. Ich formy oparte były na zwartej kompozycji, sugestywnych bryłach i strukturalnych kształtach bliskich tendencjom formistycznym.
Współpraca Jana Hrynkowskiego – malarza, grafika i animatora życia artystycznego – z literackim ugrupowaniem polegała na: portretowaniu pisarzy (świetny drzeworytniczy wizerunek Tadeusza Szantrocha), typograficznym opracowaniu inicjałów rozpoczynających teksty oraz projektowaniu okładek. Do drugiego numeru czasopisma artysta przygotował zielono-szary frontopis z wizerunkiem tajemniczego zboru otoczonego łagodnie wypiętrzonymi wzniesieniami i koślawymi pniami drzew o liściastych koronach. Jego autorstwa jest również graficzna forma oprawy zbioru wierszy Tadeusza Szantrocha, zatytułowanego Cyklady (1924), a w tece autolitografii znalazła się jego wielobarwna kompozycja Cyganka, oparta na kredkowym rysunku przedstawiającym dwie postacie na leśnej ścieżce.
Koncepcja teki graficznej, towarzyszącej utworom literackim była obecna w „Czartaku” od początku wydawania czasopisma. Pomyślana była jako ciągle rozwijana i uzupełniana oferta plastyczna. Idea ta zrodziła się na jednym ze spotkań zorganizowanych w warszawskim mieszkaniu J.N. Millera. Obok literatów uczestniczyli w nim również zaproszeni plastycy Wacław Wąsowicz i Edward Porządkowski. Kozikowski wspominał: chcieliśmy skaptować dla projektowanego przez nas czasopisma [grafików]. (...) Tak się złożyło, że byłem przy narodzinach jego [Porządkowskiego] talentu, znałem go jako grafika nieprzeciętnej miary i postanowiłem zużytkować jego uzdolnienia w „Czartaku". W pierwszym numerze almanachu były to dwa drzeworyty, wykorzystane później także do zilustrowania Zegadłowiczowskich Dziewann (1927).
Edward Porządkowski wykonał ostro ciętą w linoleum, zgeometryzowaną i ekspresyjną w formie kompozycję, zatytułowaną Misterjum. Natomiast Wacław Wąsowicz jest autorem wizerunku Madonny z Dzieciątkiem o bardzo syntetycznych i zgeometryzowanych kształtach modelowanych kontrastowym światłocieniem. Podobne środki wyrazu grafik zastosował w przygotowanym do tego numeru ekslibrisie. Wąsowicz dość szybko rozstał się z nami, zorientowawszy się, że nie może liczyć na żadne poważniejsze zarobki w piśmie wydawanym przez poetów, z których grosz nie kapie – wspominał Kozikowski.
Porządkowski został kimś w rodzaju naczelnego plastyka gorzeńskiego zboru. Czuwał nad stroną graficzną całego przedsięwzięcia, projektował inicjały, ekslibrisy, winiety, przerywniki, wykonywał wizerunki portretowe (Edwarda Kozikowskiego), grafiki ilustracyjne (Poławiacze pisaku), okładki książek. Jest on również autorem logotypu używanego w drukach firmowanych przez wydawnictwo Czartak. Grafiki i oprawy jego projektu charakteryzuje rytmiczne rozbicie brył, ich segmentacja i fragmentaryzacja, wzajemne przenikanie się ekspresyjnych w wyrazie form oraz dynamika kształtów połączona z dobrze dobranym, nowoczesnym krojem liternictwa. Porządkowski opracował dwubarwną formistyczną okładkę pierwszego numeru czasopisma (1922). Jest także pomysłodawcą futurystycznych w wyrazie opraw zbiorów wierszy: Tęsknota ramy okiennej (1922, 1925 – różne okładki) i Koniec Hortensji Europy (1925) Kozikowskiego oraz Szczęście w cudzym mieście (1924) Brzostowskiej, a także stylizowanej na ludowy drzeworyt okładki misterium balladowego Noc świętego Jana Ewangelisty (1924) pióra Zegadłowicza.
Wspólnie z Kozikowskim i Zegadłowiczem przygotował on Niam-niam. Antologię poezji murzyńskiej (1923), uwierzytelniając graficznymi projektami tę literacką mistyfikację. Porządkowski zaprojektował okładkę z postacią Murzynki, nagłówek, dekoracyjne bordiury i finaliki z geometrycznymi ornamentami imitującymi prymitywne afrykańskie zdobnictwo. Zegadłowicz w korespondencji z Kozikowskim podkreślał: Okładka doskonała!!! Porządkowskiemu: gratulacje, zachwyt, uznanie – chapeau bas! W innym liście dodał: Porządkowskiemu podziękuj raz jeszcze i zapewnij go o szczerej sympatii, jaką mam dla niego (...) – Myśl Twoja wydania Świerszczy z ilustracjami – doskonała – ale bogato – po prostu ile wierszy, tyle plansz.
Ostatecznie Wymarsz Świerszczów. Poezje beskidzkie (1925) Edwarda Kozikowskiego opracował graficznie, przygotował frontopis i zilustrował drzeworytami Zdzisław Gedliczka, artysta o wielokierunkowych dokonaniach twórczych. Drzeworyty jego autorstwa inspirowane ludową wycinanką są elementami okładki, inicjałów i ilustracji w Legendzie o grajku bożym Jana Wiktora (1925). Do ludowych drzeworytów nawiązują także: kompozycja Jabłonka i inicjał startowy ze wstępu, zamieszczone w ostatnim numerze czasopisma „Czartak”.
Warto jeszcze wspomnieć o Karolu Mondralu, który przygotował okładkę do zbioru wierszy Janiny Brzostowskiej O ziemi (1925), przedstawiającą syntetyczny pejzaż z gęstym ciemnym lasem na pierwszym planie i jasnymi górami w tle.
Wśród prac plastycznych wchodzących w skład „Teki Autolitografij Czartaka” są także dwa pejzaże autorstwa Juliana Fałata. O związkach bystrzańskiego mistrza pędzla z grupą Czartak opowie Ewa Kubieniec w następnym odcinku.
[cytaty za: K. Przyboś, Tadeusza Szantrocha trzy audycje radiowe z lat 1929–1933, „Pamiętnik Literacki” 1987 [PDF dostępny online]; E. Kozikowski, Portret Zegadłowicza bez ramy, Warszawa 1966]
Teresa Dudek Bujarek
Muzeum Historyczne w Bielsku-Białej – Fałatówkaw Bystrej, ul. Juliana Fałata 34
niedzielne spotkania dyskusyjne, godz. 10.00:
- 3 kwietnia 2022 – Plastycy w Czartaku, prowadzenie Teresa Dudek Bujarek
- 5 czerwca 2022 – Julian Fałat w Czartaku, prowadzenie Ewa Kubieniec
dojazd we własnym zakresie linią nr 57,
z dworca autobusowego w Bielsku-Białej odjazd o godz. 9.40, powrót z Bystrej godz. 12.19