Lech Helwig – Zabytkowe pojazdy w rysunkach Lidia Sztwiertnia – Kreator – Kreacja – Autokreacja
Lech Helwig – Zabytkowe pojazdy w rysunkach
Prezentowane prace powstały dzięki stypendium w dziedzinie kultury, przyznanego przez Marszałka Województwa Śląskiego.
Lech Helwig, rocznik 1956, jest absolwentem ASP w Krakowie, gdzie w 1984 roku na Wydziale Form Przemysłowych obronił pracę dyplomową u prof. Jana Kolanowskiego. Jest stypendystą Marszałka województwa śląskiego. Zajmuje się malarstwem sztalugowym, rysunkiem, fotografią i projektowaniem graficznym. Do jego ulubionych technik należy wymagająca niezwykłej precyzji i drobiazgowości miniatura rysunkowa, za którą otrzymał wiele nagród na krajowych i międzynarodowych festiwalach, przeglądach i konkursach. Swoje miniatury wykonuje w klasycznej technice rysunkowej, za pomocą ołówków o różnej twardości. Tematem najczęściej przez niego podejmowanym jest model zabytkowego pojazdu – marka samochodu, wśród których prym wiedzie szlachetna linia Mercedesa. Punktem wyjścia są stare fotografie. Lech Helwig z benedyktyńską cierpliwością precyzyjnie odtwarza lśniące karoserie limuzyn, wysłużone i zachlapane modele półciężarówek, skomplikowany szkielet kół i kołpaków, błyszczące reflektory, wypolerowane zderzaki. Modelom aut towarzyszy przestrzeń subtelnie wykreowanych pejzaży, niejednokrotnie zwielokrotnionych odbiciami w szybach lub maskach samochodów. Modele i marki automobili, to główni bohaterowie tych niewielkich prac. Człowiek jest tu zbędny, ważny jest wytwór jego wyobraźni, i ten techniczny, i ten artystyczny.
Teresa Dudek Bujarek
Lidia Sztwiertnia – Kreator– Kreacja–Autokreacja
Prezentowane prace powstały dzięki stypendium w dziedzinie kultury, przyznanego przez Marszałka Województwa Śląskiego.
Motywem przewodnim mojego poprzedniego katalogu i wystaw było określenie-hasło KREATOR–KREACJA. Wydawało mi się, że mieszczę się w nim z moją twórczością, z tym, co sprawczo oddziałuje na mnie, skłania do twórczego działania. Myślałam, że to taka zamknięta forma: ja – kreator, rzeźby – kreacje mojej imaginacji i jeszcze moje relacje z „inspiratorami” moich rzeźb, czyli działanie rzeźb na moich odbiorców. Ostatnio zweryfikowałam to myślenie.
Do hasła KREATOR–KREACJA muszę dołączyć trzeci człon: AUTOKREACJA. I nie dlatego, że ładnie graficznie komponuje się ta zbitka. To nieodłączny, chciany czy niechciany, uświadomiony czy nieuświadomiony aspekt twórczości.
Twórczość to przede wszystkim nasze lustro, odbicie naszej wrażliwości, myślenia, emocji… Ale czy to lustro nie przekształca się czasami w zwierciadło macochy królewny Śnieżki, w którym chcemy zobaczyć się piękniejszymi, ciekawszymi, mądrzejszymi, trochę innymi? Gdzie leży i czy możliwa jest do wyznaczenia granica między tym, co nazywam lustrem a tym, co zwierciadłem? Czy lustro to kreacja, a zwierciadło to autokreacja? Jednoznacznej odpowiedzi chyba nie da się udzielić, ale zastanowić się warto. Ostatnio zrobiłam portret moich córek. Dla mnie One były podmiotem, pretekstem do stworzenia tych rzeźb. Gdy rzeźby zostały odlane w brązie i pokazałam je na wystawie, to nie usłyszałam od oglądających „ale masz fajne córki”, tylko byłam komplementowana za dobre rzeźby. W tym momencie ja jako twórca tych portretów stałam się podmiotem w związku z nimi. Czy to autokreacja? Jeżeli tak, to w stosunku do córek absolutnie niechciana czy niezamierzona – stała się jednak faktem. A w stosunku do siebie-rzeźbiarki już nie jestem tego taka pewna. Oczywiście myśląc o rzeźbie, pracując nad nią, rozpościeram pawi ogon. Chcę, żeby była atrakcyjną formą, a to, że sprowokowała ją jakaś fascynująca mnie osoba czy muzyka niekoniecznie musi interesować oglądającego ją widza. Ważniejsza będzie jej zewnętrzna forma i ewentualnie to „coś niewidzialnego”, co przekaże rzeźba odbiorcy. Czy poprzez atrakcyjność wykonanego dzieła zaspakajam własne ego, czy jest to ta pożądana strona autokreacji? Myślę, że gdy dzieło sztuki powstaje z „czystych” pobudek, tzn. relacje między kreatorem a kreacją są na najwyższym, na miarę autora, poziomie tak intelektualnym, jak i realizacyjnym, to ten czynnik związany z własnym ego, czyli z autokreacją jest jak najbardziej na miejscu, szczególnie, gdy będzie podrzędny w stosunku do twórcy dzieła.
Lidia Sztwiertnia