- Krzysztof Ludwin – Akwarela- Symbioza artystycznych fascynacji – "Motory" i "Zmory" Emila Zegadłowiczaw ilustracjach Stefana Żechowskiego
Krzysztof Ludwin - Akwarela
KRZYSZTOF LUDWIN. Studiował na Wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej oraz na Wydziale Form Przemysłowych Akademii Sztuk Pięknych. W 2006 roku uzyskał tytuł doktora Wydziału Architektury Politechniki Krakowskiej (Szkice architektoniczne w technikach akwarelowych. Historia i współczesność) i obecnie prowadzi tam zajęcia z projektowania architektonicznego. Ponadto od dziewięciu lat uczy rysunku i jak twierdzi: „zaprawdę zdołałem przekonać wielu ‘leworęcznych’”. Zajmuje się również malarstwem akwarelowym i projektowaniem architektury w LUDWIN Studio (www.ludwin.pl).
Akwarele maluje od 24 lat i jak mówi: „Nawet teraz, czy też wciąż teraz i super! Udaje mi się na nowo odkrywać tajniki tej techniki. To jest nadal świeże uczucie. Bo to jest jak uczucie. [...] Potęga wyobraźni. Zabawa na całego. Ręka werbalizuje, co mi w głowie wrzeszczy. Ciekawych rzeczy się o sobie dowiaduję. A wystarczy wyłączyć myślenie i pozwolić, aby kreska machinalnie wyłaniała kształty z podświadomości. [...] Sam się nieraz dziwię jak ja to robię, gdyż w trakcie malowania włączam intuicję (rozum wpada w letarg nałogu) i maczam pędzel w wodzie, sięgam nim po farbę i chlup... na papier!! Przypomina mi to trochę jazdę samochodem – sama przyjemność – ale tylko chwila nieuwagi i... prast! Trawestując słowa zmarłego ostatnio Kurta Vonneguta:... i brudy dostały się w wentylator. Akwarela tego nie znosi.” Słowa te są doskonałą ilustracją prac artysty – żywych, pełnych barw i nastroju. Nastroju, którego nie można wyrazić inaczej niż tylko cytując artystę mówiącego: „Malujcie, a sprawicie, że Wasze życie stanie się ciekawsze o wiele doznań. Malowanie powoduje także stan euforii, zatracenia się... wreszcie satysfakcję, uspokojenie.”
Symbioza artystycznych fascynacji – Motory i Zmory Emila Zegadłowicza
w ilustracjach Stefana Żechowskiego
Wystawa obejmuje cykl ilustracji wykonanych przez Stefana Żechowskiego do dwóch powieści Emila Zegadłowicza. Z 1936 roku pochodzi cykl sześciu rysunków do Motorów, jednej z najgłośniejszych powieści 20-lecia międzywojennego. Powieść ta opublikowana w listopadzie 1937 roku przez Mariana Razumskiego, została wkrótce skonfiskowanej przez cenzurę obyczajową. W ocenie części ówczesnej krytyki i czytelników była to skandalizująca proza o śmiałej obyczajowo fabule i gorszącym języku oraz prowokacyjnych rysunkach. Sam autor w jednym z listów do wydawcy powiedział o niej: "okropna, szargająca wszystkie świętości, bezczelna i pornograficzna".
Z lat 1956-1957 pochodzi drugi komplet osiemnastu rysunków, tym razem ilustrujących Zmory, powieść napisaną i wydaną w 1935 roku. Kolejna powieść, opowiadająca o dojrzewaniu młodego człowieka – Mikołaja Srebrempisanego – poszukiwaniu własnej tożsamości i buncie przeciwko hipokryzji, nie wzbudzała już tak silnych emocji i w ocenie współczesnych była znacznie mniej kontrowersyjna.
Dopełnieniem rysunków wykonanych miękkim ołówkiem, kredką i węglem są fragmenty prozy Emila Zegadłowicza.
Wystawa, która została w całości przygotowana ze zbiorów własnych Muzeum w Bielsku-Białej, w niekonwencjonalnej aranżacji i ciekawej oprawie plastycznej, pozwala na nowe spojrzenie na sztukę tego znakomitego rysownika.
Poemat o Chrystusie – ilustracja do Zmór
Ta egzekucja dokonana przez motłoch tępy, podżegany przez, bojących się o swe interesa i wpływy, kapłanów – na samotnym, bezbronnym człowieku, który – nie bieg życia – lecz bieg myśli ludzkiej przemienić pragnął, który żądał abnegacji z egoizmu na rzecz bliźniego – ta egzekucja nie jedyna zresztą, była czymś ponad wszelką miarę potwornym.
[…]
Straż namiestnikowska wyprowadza Barabasza; chłop wielki, atleta; patrzy zpodełba – orientuje się.
Ten drugi zbrodniarz przy nim chuderlawy, mały.
Znów natęża się krzyk i wrzask:
– uwolnij Barabasza!
Uśmiecha się drwiąco rudy osiłek; już wie: zrozumiał; dobra jest! – przybliża się nieznacznie do króla żydowskiego – i prawie nie otwierając ust, tylko prawym kątem warg mówi, poufnie, bez szyderstwa – stwierdza:
– ech, Jezku, dorobiłeś się ze swoją miłością – ciebie ukrzyżują – a mnie uwolnią – mnie, który ich nienawidzę! – będę z nimi nadal gadał pięścią w oczy, nożem pod żebra – lubią taką mowę i uznają! – tyś ich chciał kochać – masz teraz! – ach, będę też w te mordy kuć – za ciebie też, boś dobry, ale nie do ludzi – zębami ich posieję ulice Jerozolimy –
Odrzekł Jezus:
– Bara, królestwo moje nie jest z tego świata –
Ursa, [Przed lustrzaną szafą] – ilustracja do Motorów
Umyty i odświeżony (– o ileż żwawsze samopoczucie! –) wszedł do jej pokoju. Stała właśnie przed lustrzaną szafą; naga – bardzo zwinnie zbudowana; gronostaj; i Egipcjanka – owa tancerka egipska Piglheina? – nie! tak ku niemu zwrócona – a głowa ku lustru profilem: lutnistka egipska z malowideł nagrobnych osiemnastej dynastii – szeroka w ramionach, węższa w biodrach, piersi dziewicze, lecz do pełna rozwinięte, w ciemno obrysowanej otoczy wysoko wzniesiona sutka, blada – blada, bo te wargi takie czerwone – i pobrzękują jej ręce bransoletami – przynuca gardlanie jakąś ludową pieśń.